Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Zderzenie Nieba z Piekłem 9tkhzk500/500Zderzenie Nieba z Piekłem R0te38  (500/500)
KI:
Zderzenie Nieba z Piekłem Left_bar_bleue0/0Zderzenie Nieba z Piekłem Empty_bar_bleue  (0/0)

Zderzenie Nieba z Piekłem Empty Zderzenie Nieba z Piekłem

Pon Lis 09, 2015 5:39 pm
Miejsce: Vegeta.
Osoby uczestniczące: Kaede, Red.

To była już któraś doba (prawie dwa tygodnie) od pokonania Króla Vegety przez dzielnych buntowników. Dla większości batalia skończyła się sukcesem, lecz niektórzy mieli jeszcze pewne sprawy do załatwienia. Inni dość przyziemne, jak zorganizowanie uczty, posprzątanie gruzowisk, podleczenie chorych lub rannych, powiedzenie drugiej połówce coś więcej niż przed wojną. Inni zaś musieli zmierzyć się z duchowymi problemami typu wyrzuty sumienia, niskie morale po bitwie, opłakiwanie zmarłych.
Demon był kimś pośrodku w tych kwestiach.
Odkąd porzucił zwierzęcą powłokę, nie mógł przestać myśleć o posoce. Na niczym nie mógł się skupić, unikał znajomych chowając się po kątach domu Kuro i April, albo we szklarni, którą założyli. W najgorszych napadach wybierał się na wielodniową wyprawę na pustynię, gdzie zabijał panoszące się tam robactwo i spijał z nich krew. Myślał, że poradzi sobie sam z okiełznaniem głodu, lecz z dnia na dzień staczał się coraz bardziej. Aż pewnego razu już nie zawitał do domostwa przyjaciół, tylko zaszyty w cieniu szklarni próbował zająć się ziołami, które znajdowały się na tyłach. Tam też posadził owoc z Namek, który zabrał od jednego z tamtejszych rolników. Właśnie ten malutki, egzotyczny krzak był w centrum uwagi demona. Ostrożnie paznokciami zdejmował przeschnięte liście, które wsadzał do wiaderka, żeby później wynieść na kompost. Co jakiś czas musiał robić sobie przerwę, gdy jego żołądek dotkliwie domagał się świeżego posiłku z bordowej cieczy. Nic niestety nie wskórały babeczki od Kaede, które miał przy sobie. Mimo pięknego aromatu, jak je jadł nie czuł smaku, ani nie zapełniały luki w pustym żołądku. Jego instynkt już wyszukiwał w powietrzu najbliższej KI, za którą stałaby żywa istota, pełna krwi. Ksa, znów będzie musiał zaszyć się na pustyni. Robił się z każdą chwilą bardziej nerwowy, już porzucił zresztą pielęgnacje krzaczka i po prostu usiadł na gołej ziemi po turecku ze spuszczoną głową. Po czole, skroniach, a nawet nosie spływały sowite krople potu, jakby wykonywał arcytrudne zadanie. Próbował się skupić na medytacji, chociaż pojawiające się i zaraz znikające czarne motyle wokół niego nie wróżyły niczego dobrego.
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Zderzenie Nieba z Piekłem 9tkhzk1000/1000Zderzenie Nieba z Piekłem R0te38  (1000/1000)
KI:
Zderzenie Nieba z Piekłem Left_bar_bleue0/0Zderzenie Nieba z Piekłem Empty_bar_bleue  (0/0)

Zderzenie Nieba z Piekłem Empty Re: Zderzenie Nieba z Piekłem

Pon Lis 09, 2015 6:40 pm
Ślady pobojowiska wokół bogini wciąż odznaczały się na każdym kroku. Największy zamęt, za który odpowiadała tylko ona. Dryfowała nad czerwoną planetą, unosząc się w kosmosie w wolnym tańcu z gwiazdami. Czy wybrała słusznie? Drogi boga zawsze są słuszne, tym różni się od śmiertelnych, którzy błądzą. Jednak nadal pewne sprawy pozostawały nie poukładane. Z uśmiechem odprawiała lot kolejnych dusz, adorując w ciszy tego co ponad naturalne przejście umarłych do zaświatów. Spieszyła swoimi zmysłami aby dotknąć czule strudzonych dusz, toczyła wyścig z czasem, aby być przy każdym w tych ostatnich chwilach piekła. Jak płatek śniegu niewinnie osiadła na strudzonych sercach, roztapiając się i dając ukojenie. Po przekroczeniu drugiej strony lustra przeważnie poległym towarzyszyło zdziwienie, ale już po chwili zostali wypełnieni wszystkim, czego brakowało w doczesnym życiu.
W podobnym stylu mijały kolejne dni strażniczki rzeki życia. Z wieczną nadzieją, siłą miłości, była najbliższą towarzyszką wielu. Ciche modlitwy dzwoniły echem w jej myślach, a ona na każdą reagowała z taką samą gorliwością. „Czym innym mogłabym obdarzyć świat? Witaj nowa Vegeto, twoi bohaterowie dali ci wolność, a twoje dzieci z dumą podniosły czoło sprzeciwiając się tyranii.
Zniknęła jak gwiezdny pył z wybuchłej gwiazdy, żeby zaraz potem służyć już w innym miejscu. Niczym jasny cień była przy najbardziej potrzebujących, tym którym ciasteczka nie wystarczyły na osłodzenie losu, chciała dać całą siebie. Nikt jej nie dostrzegał, starannie się ukrywała, działając jedynie obrazami w świadomościach i drobnymi paczkami prezentów. Czasem łamiąc zasady stawała się medium, łącząc radość umarłych ze świadomym myśleniem ich bliskich. Mogli zobaczyć, że tam każdy jest szczęśliwy jak jeszcze nigdy wcześniej, w miejscu gdzie ból i łzy nie istnieją, w domu z miłości.
Czarując nóż, nacięła sobie żyły, a święta krew skapała do czary ze złota. To jej ofiara za jedną z osób, którą szczególnie ma wypisaną w sercu… A jego serce bije dzięki jej magii…
-Proszę Red.- pojawiła się w szklarni, gdzie demon pielęgnował swoją roślinkę, ale tak naprawdę pielęgnował swoje emocje. Podleciała blisko wręczając mu przygotowany napój. Zawisła w powietrzu nad jego ramieniem, z uśmiechem pełnym współczucia oglądając roślinkę. –Podobna do ciebie prawda? Z tego co niepozorne może zakwitnąć coś pięknego. Podobnie jak w twoich oczach.- światło jej ciepła oświetliło zielone liście, które zdawały się przez chwilę mienić jak jej różowa skóra. –Ta krew nie obudzi twojego zewu, ale pozwoli zaspokoić głód i bardziej trzeźwo myśleć. Znów mnie uratowałeś dzielny wojowniku. Dziękuję, dołożyłeś swój grosz do tego sukcesu. W zamian spełnię twoje życzenie Red. Mogę zrobić wszystko, czego naprawdę pragniesz. Tylko czy się na to odważysz?- Dodała ostatnie słowa z dużym przejęciem, ale całą sobą wierzyła, że demon wybierze dobrze.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Zderzenie Nieba z Piekłem 9tkhzk500/500Zderzenie Nieba z Piekłem R0te38  (500/500)
KI:
Zderzenie Nieba z Piekłem Left_bar_bleue0/0Zderzenie Nieba z Piekłem Empty_bar_bleue  (0/0)

Zderzenie Nieba z Piekłem Empty Re: Zderzenie Nieba z Piekłem

Pią Lut 05, 2016 6:16 pm
W tym innym uniwersum, bardzo zbliżonym do tego, które istniało naprawdę, nawet bohaterowie zdawali się niewiele różnić od swoich pierwowzorów. Kaede z wielką miłością spoglądała na każde żywe stworzenie, już nie wspominając o istotach myślących. Zajmowała się porządkiem na Vegecie po ostrych żniwach wojny przetoczonej na ojczyźnie Saiyan - między swoimi braćmi. Roboty było po uszy, nie miała w co ręce włożyć, tym bardziej pomyśleć o czasie wolnym dla siebie. To dlaczego jeszcze zdecydowała się pomóc demonowi?
Oderwała się od rodzin Saiyan, by zagościć we szklarni, z prezentem w złotym pucharze. Młodzieniec nie zauważył wpierw swojego gościa, dopiero złoty motyl, który zadźwięczał koło jego ucha, a później jej głos wyrwał Reda z przykrego transu. Przypominał narkomana na głodzie, chociaż tutaj i nałóg jest boleśniejszy dla otoczenia, i same objawy mogą być groźniejsze. Pierwsze słowa Białowłosej słyszał jak przez szum, ledwie słyszalnie. Ale zrozumiał ją, bowiem przeniósł zmęczony wzrok na roślinę, do której został porównany. Nie wiedział, jaki kwiat, później owoc wyda na światło dzienne - zapomniał jak wyglądała ta roślina. Mimo wszystko intencje Bogini były dobre, chciała podnieść na duchu kogoś, kto zatracał się w swym obłędzie. Na tyle mocnym, że nie będzie go łatwo z niego wyciągnąć.
Ostrożnie zdjął maskę z połowy twarzy pokazując same kły zamiast zębów. Zaczął pić podarek, aczkolwiek z początku nie był chętny. Jakieś resztki dobra odrzucały zgłodniałego Reda od konsumpcji życiodajnego płynu, lecz wystarczył intensywniejszy błysk żądzy zaspokojenia głodu i pił bez opamiętania. Nadal jednak pozostawił uszy otwarte na słowa Białowłosej, które aż sprawiły, że oderwał usta od krańca naczynia. Już pomijając to, że jakkolwiek przyczynił się do zwycięstwa, a tym bardziej pomocy Kaioshince, która była niezwykle aktywna w walce... Ale...
"~Życzenie?~"
Odezwał się telepatycznie, gdyż werbalnie stracił kontakt ze światem od wielu miesięcy. Tylko ciche pomruki przypominające warczenie tygrysa wydobywały się z jego gardzieli wtórując słowom usłyszanym w umyśle. O wiele mniej męczył się niżeli starając się wyartykułować chociażby jedną sylabę na głos. Utkwił uważnie kocie źrenice w boskim licu z odrobinę lżejszym, mimo wszystko jeszcze słyszalnym oddechem.
"~Nie mam prawa do jakiegokolwiek życzenia, Kaede.~"
Dopił resztę niebiańskiej krwi i wstał z siadu na równe nogi. W szponiastej dłoni trzymał puchar od dziewczyny, którą wysunął przed siebie i oddał prawowitej właścicielce. Ich aury tak bardzo różniły się, iż ktoś kto wszedłby pomiędzy nimi dostałby napadu migreny. Gdy ta pochwyciła puchar do rąk, odezwał się znów.
"~Może i jestem jak ten krzak. Ale zapuściłem korzenie we splugawionej ziemi. Tylko doskonały ogrodnik byłby w stanie wymienić ziemię nie naruszając korzeni rośliny.~"
Zerwał dwoma palcami z omawianego krzaczka zeschniętego liścia, którego pożarł czarny motyl z Ki Reda. I nagle wykonał szybki gest na swojej przyjaciółce, która zaraz została pochwycona przez palce demona za twarz. Ten z dziwnym spokojem, lecz i chłodem spoglądał w jej nietkniętą chorobami czy zmorami osobę, która miała chyba nie po kolei w głowie, żeby zechcieć zajmować się chodzącym ścierwem w postaci Czarnowłosego.
"~Lepiej zajmij się problemami dobrych istot, Boginio.~"
Odrobinę zabrzmiało to jak ostrzeżenie, o czym mogłyby wskazywać palce, które przytrzymywały różowe oblicze Piękności, a paznokcie wbiły się mocniej w jej skórkę. Co chciał przez to osiągnąć? Zniechęcić Ją do siebie? Aż tak bardzo zawładnął młodzieńcem Mrok, że nie liczył już na pomoc? A może tylko tak mógł pokazać, jakie nim targają emocje? Ciężko rozszyfrować, chociaż po pół minucie puścił Różowoskórą Strażniczkę i wyminął ją zgrabnymi krokami, by oddalić się na kilka kroków do innej rośliny. Nie dotknął jej nawet, właściwie to nie dotykał innych roślin prócz tej zasadzonej przez niego, jakby nie dopuszczając, aby Zło wyciekające z demona zaraziło rodzinę Kuro. A dlaczego podszedł do Róż? Były piękne, chociaż miały kolce. Lubił ich zapach... przypominały mu o pączkach z nadzieniem, które kiedyś wcinał ze smakiem, ale przerzucił się na krew. I może dlatego tak bardzo lubił czerwone Róże, bo łączyły te dwie cechy w jedno?
Inna sprawa, że tak bardzo przywykł od stronienia od kogokolwiek, że wolał wydłużyć dystans między inną osobą. Pewnie po to, by nie skrzywdzić. Oto chodząca sprzeczność zwana Redem.
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Zderzenie Nieba z Piekłem 9tkhzk1000/1000Zderzenie Nieba z Piekłem R0te38  (1000/1000)
KI:
Zderzenie Nieba z Piekłem Left_bar_bleue0/0Zderzenie Nieba z Piekłem Empty_bar_bleue  (0/0)

Zderzenie Nieba z Piekłem Empty Re: Zderzenie Nieba z Piekłem

Pon Lut 22, 2016 9:51 pm
Ręka demona pojawiła się na jej gardle. Stała tylko bezczynnie, zabijając ciszę siłą miłości. Jak okruchy chleba rzucone kaczkom, tak jakby nic ją to nie kosztowało. Chyba jedynie ona wiedziała, że jest zupełnie inaczej. Cała była jak z drugiego końca króliczej nory, po przekroczeniu drugiej strony lustra. Trochę groteskowa, trochę naiwna, całkiem groteskowa… Z tych nielicznych idealistów, którzy wierzą, że można zmienić cały świat.
Powoli wycofywała swoją energię i na powrót kumulowała w sobie. Jej krew przechodząc ciało demona, jego układ pokarmowy, dała Redowi nowe informacje o Kaede. Mógł poczuć jej smutek i samotność, zobaczyć przeogromną dziurę w jej sercu. Młoda kaio całe życie dawała z siebie i nigdy nie miała kogoś, kto by jej odpłacił. Jej miłość była czysta i piękna, ale też tragiczna, bo nie odwzajemniona. Zadziwiające, nigdy nie dawała tego po sobie poznać, gdy uparcie dążyła do celu, którym był ratunek spaczonych dusz.
-Hej, Red… Naprawdę chcesz tak to zostawić? Sam jesteś wystarczająco dobrym ogrodnikiem.- powiedział swoim ciepłym głosem i spojrzała na niego, tak po prostu. Bez żadnej magii, wzrokiem którym dodaje się otuchy komuś bliskiemu. –Możesz zaryzykować i życzyć sobie tego co w głębi serca chcesz, albo trwać w tym stanie.- dobrze wiedziała, że nie uratuje nikogo na siłę.
Odeszła na bok, oglądając rośliny. Niektóre dość sugestywnie od samej jej obecności rozkwitły na nowo. Warto śmiać, cieszyć się, warto kochać... Gdzieś w każdy z nas jest świat dziecka.
-No dalej głupi demonie.- roześmiała się serdecznie. -Chwyć mnie za rękę i odlećmy, witam w szkole latania naprawdę wysoko...
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Zderzenie Nieba z Piekłem 9tkhzk500/500Zderzenie Nieba z Piekłem R0te38  (500/500)
KI:
Zderzenie Nieba z Piekłem Left_bar_bleue0/0Zderzenie Nieba z Piekłem Empty_bar_bleue  (0/0)

Zderzenie Nieba z Piekłem Empty Re: Zderzenie Nieba z Piekłem

Nie Mar 06, 2016 3:32 pm
Ogrodnik? On? Nie, nic z tych rzeczy. Może mógł być konewką, łopatką, grabiami, ale nie ogrodnikiem. Był tylko narzędziem.
"~Nie jestem nim.~"
Odpowiedział cicho uciekając wzrokiem na bok, ale na moment. Czuł bowiem na sobie wzrok Bogini, który okazał się nie być żadną sztuczką, tylko wyrazem solidarności. Już poznał jej fragment długowiecznego życia. W samotności, jednakże pełnego radości niesionemu innym. Tym żyła, dzięki temu istniała i chciała egzystować dalej. Tylko tym razem mając kogoś u boku. Samotność doskwiera każdemu, czyż nie? Jeszcze delektował się posmakiem posoki, gdy doszedł do wniosku, iż dziewczyna nie odejdzie stąd, dopóki nie przyczyni się do jakiejś zmiany w demonie. Nawet najmniejszej - poczułaby wielki zawód, gdyby tak po prostu odprawiłby ją z niczym. Była równie uparta co Saiyanie, nawet takie chodzenie po ogrodzie w szklarni za Redem nie było przypadkowe. Widział kątem oka jak rośliny pnęły się ku rączkom Bogini, pragnęły jej ciepła jak Słońca. Może nie chciała się tym chwalić, ale ukryć nie zdołała. Mimo wszystko nie wierzył ani jej mocom, ani samemu sobie. To bardzo ryzykowne pomagać komuś, kogo żywiołem jest mrok. Można skazić swoją duszę.
Czując jej obecność i poniekąd presję, gdy nazwała go głupkiem, westchnął cicho z warknięciem. Nie da za wygraną, czyż nie? Chciał jej oszczędzić rozczarowania, gdyby nie powiodło się jej, ale Kaede najwyraźniej była pewna swego. Oby ją to nie zgubiło. Niech będzie, zagra w jej "grę".
Do tego musiał się skupić. Najprostsza droga to odcięcie się od świata zewnętrznego. Zamknął oczy i przez dwie minuty stał tak w ciszy, a czarna aura wyciszała się. Nie było mu łatwo, ze skroni spływały krople poty, a spod skóry napęczniały czarne żyły. Przesiąkniętemu złem nie będzie prosto spełnić prośby Bogini. W pierwszej chwili zacisnął kły i jęczał, dokopanie się do pragnień przez najprostsze, prymitywne potrzeby wymaga czasu i cierpliwości. Jego rubin na czole i naszyjniku jarzyły się bardzo intensywnym blaskiem. Odezwał się telepatycznie.
"~Chcę...~" zaczął nieśmiało, z takim jakby bólem i trudem ściskając tors po stronie serca "~...chcę, abyś znalazła kogoś, kto wypełni pustkę w Twoim sercu.~"
To powiedziawszy otworzył zmrużone powieki, otworzył paszczę z kłami dysząc i utkwił ślepia w Kaioshince. Jak zrozumie jego życzenie? Zabrzmiało coś... nietypowo jak na stereotypowego, samolubnego demona. I wyjątkowo szczerze. Bo tak miało być. Red dla siebie nie widział nadziei, a skoro dziewczyna była zbyt skromna, aby cokolwiek pragnąć - ocenił, że to życzenie powinno przynieść jej ulgę. Długo milczał patrząc w jej oczy i w wyciągniętą dłoń. Cóż, dawno z nikim nie był na spacerze, uznał że prędko nie będzie okazji do jakiegokolwiek towarzystwa, więc ostrożnie pochwycił dłoń dziewczyny i lekko zacisnął. Demon zdecydował się zaufać Kaioshince, tylko czy warto próbować? A co, jeśli narazi Białowłosą na niebezpieczeństwo? Będąc tak blisko Reda, mogła wyczuć jego Ki, bardzo burzliwe, lodowate jak u nieboszczyka, sprawiające cierpienie nie tylko właścicielowi. Rubinowe spojrzenie zanurzone w czarnej kadzi z tak bliska było naprawdę dzikie, przesycone mrokiem, od którego wrażliwe dusze już mogłyby stracić przytomność. Czarne motyle mieszały się ze złotymi Kaede i zagęszczały atmosferę dookoła nich. Mimo wszystko Czerwonooki nie puszczał ręki Bogini.
Sponsored content

Zderzenie Nieba z Piekłem Empty Re: Zderzenie Nieba z Piekłem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito